Recenzja Indiana Jones i Wielki Krąg. Do Uncharted daleko

Indiana Jones i Wielki Krąg - okladka

Zaraz zapewne posypią się gromy, że przecież Indiana Jones i Wielki Krąg nigdy nie miał być trzecioosobowym akcyjniakiem takim jak przywoływana w tytule seria Uncharted. Tak, to prawda. Stojące za tym projektem Machine Games i Bethesda postawiło na widok z pierwszej osoby co siłą rzeczy musiało odbić się na dynamice rozgrywki. Wolniejsze tempo to ponoć zabieg celowy – by bardziej oddać atmosferę prawdziwej przygody. I choć to akurat faktycznie tutaj się udało, to jednak Indiana Jones i Wielki Krąg może szybko zrazić do siebie część graczy. Dlaczego?

Pierwsze co pewnie teraz pomyśleliście, to kosmiczne wymagania sprzętowe wersji pecetowej Indiana Jones i Wielki Krąg, prawda? Owszem, kilka dni temu zrobiło się o tym głośno w sieci, ale nie, nie o to tutaj chodzi. Indiana Jones i Wielki Krąg dla niektórych, mocno wyczekujących tego tytułu, może okazać się czymś na podobieństwo Star Wars: Outlaws – niespełnioną obietnicą gry w kultowym uniwersum. A przynajmniej nie do końca spełnioną, bo jednak gra się w to całkiem przyjemnie, choć do tytułu, który miałby potężnie namieszać, rzutem na taśmę zdobywając koronę najlepszej gry mijającego roku, sporo tu jednak brakuje.

Indiana Jones i Wielki Krąg - model głównego bohatera

Indiana Jones i Wielki Krąg – co to jest za gra?

Z pozoru Indiana Jones i Wielki Krąg to przygodowa gra akcji jakich dotąd było wiele. „Z pozoru”, bo jednak ów widok z pierwszej osoby nieco zmienia tutaj perspektywę. To tak jakbyśmy wzięli dobrze znanego już odświeżonego Wolfensteina, czyli inną, słynną grę tego studia, i zmniejszając liczbę starć, dorzucili jednocześnie masę szperania po lokacjach, czytania znalezionych dokumentów, skradania się i rozwiązywania najrozmaitszych zagadek. I wszystko to dodatkowo okraszono naprawdę sporą ilością przerywników filmowych. Co ciekawe, widok z pierwszej osoby przeplatany tu jest scenami, w których kamera cofa się za plecy naszego bohatera, gdy na przykład huśtamy się na biczu, by przeskoczyć rozpadlinę.

Indiana Jones i Wielki Krąg - widok z trzeciej osoby

Nieprzypadkowo zresztą twórcy Indiana Jones i Wielki Krąg, określając gatunek swojej gry odwracają kolejność wyrazów, nazywając ją nie „action adventure”, a „adventure action”. Niby nic, a jednak przesunięcie akcentu na przeżywanie kolejnej, wielkiej przygody słynnego archeologa jest tutaj nadzwyczaj mocno wyczuwalne. Niestety oznacza to też, że na hollywoodzkie akcje rodem z Uncharted nie mamy tu raczej co liczyć. A przynajmniej nie na takie, w których faktycznie sterujemy Indianą Jonesem. Co innego przerywniki filmowe – tam dzieją się rzeczy, które równie dobrze moglibyśmy zobaczyć na dużym ekranie.

Indiana Jones i Wielki Krąg - wisząc na sterowcu

Indiana Jones i Wielki Krąg – ile trwa przejście gry?

Ta gra jest WIELKA. I to naprawdę wielka. Niby dostajemy tu „tylko” 4 główne lokacje, ale raz, że większość z nich ma bardziej otwarty charakter, a dwa – że każda z nich po brzegi wypełniona jest treścią. Oczywiście, nie wszystkie aktywności obecne w Indiana Jones i Wielki Krąg są obowiązkowe do wykonania. W zasadzie zdecydowaną większość dałoby się pominąć, bo niejako leżą one obok głównej linii fabularnej. Wówczas napisy końcowe ujrzelibyśmy zapewne po około 15-20 godzinach nieśpiesznej zabawy.

Indiana Jones i Wielki Krąg - dziennik podróżnika

Takie gnanie ku końcowi oznaczałoby jednak stratę sporej części tła fabularnego przygotowanego dla nas przez twórców. Dodatkowe aktywności takie jak zlecenia, tajemnice czy odkrycia stanowią całkiem przyjemny wypełniacz czasu oferując nierzadko ciekawe zagadki. Jednocześnie jednak za ich ukończenie otrzymujemy punkty przygody, które później wydajemy na rozwój naszego bohatera. I tu dochodzimy do sedna całej sprawy – bez rozwijania umiejętności rozgrywka, w pewnym momencie, może stać się trudna. W ten sposób sami chcemy szukać kolejnych zleceń, a co za tym idzie, przedłużać zabawę. Jeśli dodamy do tego fakt, że w Indiana Jones i Wielki Krąg znalazła się też mechanika powracania do już odwiedzonych lokacji (już z bogatszym zestawem zdolności), długość gry znacząco się wydłuża, może nawet o 10-15 godzin (w zależności czy jesteśmy typem liżącym ściany).

Indiana Jones i Wielki Krąg - powrót do znanych już lokacji

Fabuła Indiana Jones i Wielki Krąg, czyli naziści powracają

Fani Indiany Jonesa powinni być zachwyceni, bo nowa odsłona jego przygód powraca do korzeni serii, czyli wyścigu z nazistami kto pierwszy odkryje jakąś wielką tajemnice i kryjącą się za nim potężną moc. W typ przypadku chodzi o tytułowy Wielki Krąg… który tak naprawdę nie do końca wiadomo czym jest. W każdym razie widz, czyli my, dość powoli jesteśmy wprowadzani w to za czym tak naprawdę tym razem gonimy.

Indiana Jones i Wielki Krąg - tajemnicza notatka

Co ciekawe, akcja Indiana Jones i Wielki Krąg rozgrywa się niedługo po wydarzeniach znanych z Poszukiwaczy Zaginionej Arki. Gra zresztą całkiem fajnie o tym przypomina, bo zaczyna się od kultowych scen z tamtego filmu, pozwalając nam przeżyć je ponownie, tym razem „oczami” samego Indiany. Właściwa historia rozpoczyna się jednak od włamania do uczelnianego muzeum Marshall College i skradzionej mumii pewnego kota. Jest tu jeszcze pewien nawiedzony olbrzym, mówiący w dziwnym języku, łomot, który kończy się urwanym filmem i starożytny medalion sugerujący jakieś powiązania z Watykanem. Intryga zostaje zawiązania, a my, jak na żądnego przygód archeologa przystało, ruszamy tropem tajemnicy. Dokąd? Oczywiście, że do Watykanu.

Indiana Jones i Wielki Krąg - ksiądz Antonio

Pod względem fabularnym Indiana Jones i Wielki Krąg jest niczym film – podobnie rzuca nas po świecie przeplatając losy naszego bohatera najpierw z tajemniczym artefaktem, a potem wielkim złolem-naziolem. Emmerich Voss, bo tak nazywa się ów jegomość, jest naprawdę przerażający. Może nie aż tak jak Hans Landa, z filmu Bękarty Wojny, ale niewiele mu do niego brakuje. Z postaci Vossa bije mrok, brutalność i bezwzględność, a jednocześnie i niesamowita inteligencja. Ogromne znaczenie ma tu też sposób jego mówienia z charakterystycznym cedzeniem słów. Niestety dostrzeżemy tylko wówczas, gdy zdecydujemy się na w pełni angielską wersję językową. I tu właśnie pojawia się pierwszy spory zgrzyt – na konsolach Xbox nie mamy zbyt dużego wyboru. Albo zdecydujemy się na w polską wersję językową, której atutem są przetłumaczone absolutnie wszystkie teksty w grze, albo angielską – której wszystko mamy po angielsku, ale za to oryginalny dubbing o kilkanaście długości przebija ten polski.

Indiana Jones i Wielki Krąg - główny antagonista

Wracając jednak do samej opowieści – początkowo fabuła Indiana Jones i Wielki Krąg rozwija się dość powoli. Z czasem jednak, gdy atmosfera zaczyna gęstnieć, akcja nabiera tempa. Co cieszy, pojawianie się na ekranie historycznych postaci. Nie chce jednak nikomu psuć zabawy, stąd też żadnych spojlerów tutaj nie uświadczycie. Musicie jednak wiedzieć, że głównej przygodzie, niezależnie od tego w jakiej lokacji się znajdziemy, zawsze towarzyszą jakieś historie poboczne. Czasem są częścią pewnej większej całości, a czasem drobną zapchajdziurą-historycznym tłem, które ma zwiększać immersję w opowiadaną historię. Czy to się udaje? W większości przypadków tak. A przynajmniej na początku naszej przygody, bo potem robi się coraz bardziej schematycznie.

Indiana Jones i Wielki Krąg - eksploracja

Indiana Jones i Wielki Krąg, czyli jak zamaskować brak pomysłów

Niestety, twórcy Indiana Jones i Wielki Krąg wpadli w pułapkę powtarzalności. Może nie tyle w pułapkę, bo przecież większość z graczy lubi pewną powtarzalność w grach, co w brak bardziej świeżego podejścia do zabawy, które uchroniłoby nas od powoli wkradającego się znużenia. No bo co z tego, że mamy tu sporej wielkości lokacje wypełnione przeróżnymi zadaniami i znajdźkami, jeśli gro z nich polega w zasadzie na tym samym. Przykład – lądujemy w Watykanie, gdzie jednym z zadań jest szukanie medykamentów dla zakonnicy zajmującej się chorymi. Wiadomo, Czarne Koszule ograniczają dostęp do leków więc trzeba im je odebrać. W zamian za to będziemy mogli wykupić przewodniki łowcy przygód – czytaj: rozwinąć umiejętności naszego bohatera. I OK, to brzmi sensownie. Problem w tym, że gdy lądujemy w Gizie, kolejnym przystanku w trakcie naszej przygody, słyszymy bardzo podobną historyjkę z ust lekarza w szpitalu polowym. I znów uganiamy się za medykamentami.

Indiana Jones i Wielki Krąg - siostra potrzebująca leków

Myślicie, że to jedna, mało znacząca aktywność pośród całej masy dostępnych zadań? No nie do końca, bo podobnie wygląda tu polowanie na artefakty, robienie zdjęć czy szukanie notatek. Wszystko to w zasadzie sprowadza się do eksploracji terenu i odnajdywania zakamuflowanych przejść. I choć owszem, sprawia to frajdę, to jednak z czasem czujemy się taką zabawą coraz bardziej znużeni. Szczególnie, że na początku gra niezbyt dobrze wyjaśnia możliwość późniejszego powrotu do już odwiedzonych lokacji celem ich „wysprzątania” ze znajdziek. Przez to właśnie można utknąć w Indiana Jones i Wielki Krąg już na samym początku zabawy próbując dostać się do niedostępnych na dany moment miejscówek.

Indiana Jones i Wielki Krąg - Watykan

Indiana Jones i Wielki Krąg, czyli jeden wielki misz-masz

Wspominałem już, że rozgrywka w Indiana Jones i Wielki Krąg przypomina nieco Wolfensteina, tyle że bez żonglowania giwerami i wiader wystrzeliwanego ołowiu. Możliwość strzelania w grze jednak się pojawia, choć miłośnikom rozwiązywania problemów pociągnięciem za spust raczej nie przypadnie ona do gustu. Nie chodzi już nawet o to, że sam model strzelania jest do bani (bo jest), a wrogowie to gąbki na pociski, którzy przetrzymają kilka kulek prosto w głowę. Twórcy uznali, że Indiemu nie przystoi za bardzo korzystać z broni palnej, przez co możliwe jest tylko chwilowe podniesienie upuszczonego arsenału przeciwnika i wykorzystanie go w walce.

Indiana Jones i Wielki Krąg - strzelanie z broni palnej

Nie ma jednak żadnych przeszkód by bić się na pięści albo lepiej, sięgnąć po to co znajdziemy pod ręką – od patelni, poprzez szczotkę do czyszczenia kibla, aż po kilof, młotek czy pałkę. Trochę to zabawne, bo każda taka improwizowana broń rozpada się zawsze po 3 trafionych ciosach, ale skoro działa i, co ważniejsze, pasuje do Indiany Jonesa, to czemu nie. Co ciekawe, gra pozwala nam też korzystać z różnych przebrań, które otwierają nam dostęp do wcześniej niedostępnych lokacji (trzeba tylko uważać na kapitanów, którzy potrafią przejrzeć nas niezależnie od noszonych ciuszków). O ile jednak z bicza możemy korzystać zawsze, o tyle po kultowy rewolwer sięgnąć możemy tylko jeśli będziemy ubrani jak na Indianę Jonesa przystało. Ażeby było jeszcze ciekawiej, Indiana Jones i Wielki Krąg próbuje mieszać różne style rozgrywki. I tak w Watykanie staramy się raczej nie rzucać w oczy, nierzadko przekradając się poza zasięgiem wzroku przeciwników. Tam też mamy lokację pełną korytarzy, balkonów, ukrytych przejść i zamkniętych drzwi, które musimy obejść.

Indiana Jones i Wielki Krąg - Kaplica Sykstyńska

Giza z kolei to bardziej otwarta, pustynna lokacja, w której mamy dużo większą swobodę poruszania się i której spora część ukryta jest pod powierzchnią w postaci najróżniejszych grobowców czy katakumb. Niby tu też można się skradać, ale po kliku godzinach zabawy wiemy już, że w większości przypadków ten styl rozgrywki zupełnie się nie sprawdza. Ukrywanie ciał zajmuje czas, bo wyczerpuje kondycję Indiego, a twórcy zapomnieli o dodaniu miejsc, w których dałoby się takie ciało schować. Zresztą to i tak nie miałoby chyba większego sensu, bo sztuczna inteligencja w Indiana Jones i Wielki Krąg robi takie fiku-miku, że czasami zastanawiałem się czy ona jest tak szczwana czy tak głupia. Przykład? Znokautowałem przeciwnika z dala od wzroku innych wrogów. Mimo to cwaniaczki „zobaczyły” ten moment i zbiegły się całej okolicy. W innym przypadku, w Gizie, jeden ze strażników nieźle mnie zaskoczył obchodząc moją pozycje próbując zaatakować od tyłu.

Indiana Jones i Wielki Krąg - walka z zaalarmowanymi przeciwnikami

I archeolog musi się uczyć, czyli rozwój bohatera w Indiana Jones i Wielki Krąg

Trzeba przyznać, że jak na grę przygodową twórcy Indiana Jones i Wielki Krąg mocno rozbudowali mechaniki związane z rozwojem naszego bohatera. Zaczynamy dość zieleni, bez pary w łapach podczas starć na pięści, bez wielkiego paska zdrowia i bez kondycji. Wszystko to dopiero będziemy rozwijać podczas gry. Każde rozwiązane zadanie, wykonane zlecenie, odkryta tajemnica czy nawet wykonane zdjęcie (ściśle określonych miejscówek) dają nam punkty przygody. I za te punkty możemy niejako odblokowywać umiejętności ukryte w znajdywanych przewodnikach łowców przygód. Dodam tylko, że w grze umieszczono ich naprawdę sporo, choć aby znaleźć niektóre z nich trzeba niekiedy mocno się wysilić.

Indiana Jones i Wielki Krąg - przewodnik łowców przygód

Co ciekawe, poznawane zdolności nie tylko mogą zwiększyć naszą efektywność podczas walki wręcz, na przykład pozwalając blokować ataki bronią białą, ale także zwiększyć regenerację kondycji, przyspieszyć wspinanie się czy dać nam dodatkową szansę po powaleniu. Fanom Indiany Jonesa z pewnością spodoba się to ostatnie. Jeśli uda się nam bowiem po nokaucie szybko odnaleźć kapelusz Indiego nim ekran ściemnieje, to nasz bohater wstaje, otrzepuje się i z zawadiackim uśmiechem jest gotowy do dalszej akcji. Ot, taki miły akcent dający poczucie, że faktycznie uczestniczymy w nowej przygodzie kultowego archeologa.

Indiana Jones i Wielki Krąg - ustawianie luster

Indiana Jones i Wielki Krąg – czy warto zagrać?

Tak, jak najbardziej warto zagrać w ten tytuł. Zapewne nie do końca zaspokoi on oczekiwania fanów Indiany Jonesa, ale skoro od ostatniej gry z tej serii minęło ponad 15 latach to nie ma co kręcić nosem. Indiana Jones i Wielki Krąg to naprawdę niezła produkcja, która potrafi dostarczyć sporo frajdy, o ile tylko potrafimy przymknąć oko na pewnie niedociągnięcia i błędy. Graficznie na konsoli Xbox Series X jest poprawnie, bez wielkiego szału, ale wystarczająco. Niestety wykorzystany tu silnik id Tech miewa też swoje humorki przez co czasami animacja potrafi chrupnąć. Zdarzają się również różne bugi graficzne.

Indiana Jones i Wielki Krąg - Giza

Jeśli jednak lubimy gry przygodowe, a do tego kochamy Indianę Jonesa, to tego tytułu po prostu odpuścić sobie nie wypada. Szczególnie że już w momencie swojej premiery wylądował on też w Game Passie. Może i nowym przygodom Indiego brakuje nieco dynamiki i hollywoodzkiego rozmachu Uncharted. Może twórcy napchali do niego zbyt dużo, by sztucznie wydłużyć rozgrywkę. Może też pomysł przygodówki z pierwszoosobowym widokiem średnio pasuje do takiego zawadiaki jak Indiana Jones. Ale wiecie co? W ostatecznym rozrachunku i tak liczy się nasza frajda. Kwestia co kto lubi.

Indiana Jones i Wielki Krąg - Indy w przebraniu

Zalety Indiana Jones i Wielki Krąg:

  • naprawdę wciągająca fabuła
  • dobrze wykreowani bohaterowie, z mocnym szwarccharakterem
  • ciekawa mechanika walki wręcz, której trzeba się nauczyć
  • pasujące do całości misje i naprawdę pomysłowe zagadki
  • ogromna liczba najróżniejszych znajdziek
  • mechaniki rozwoju bohatera powiązane z eksploracją
  • przyjemna oprawa audiowizualna
  • niezła polska wersja językowa, choć angielski dubbing dużo lepszy

Wady Indiana Jones i Wielki Krąg:

  • pierwszoosobowy widok nie był dobrym wyborem dla gry przygodach Indiana Jonesa
  • czasem mocno irytująca sztuczna inteligencja przeciwników
  • nazbyt częste powtarzanie się tych samych mechanik
  • momentami to bardziej gra eksploracyjna niż przygodówka z akcją
  • sporadyczne spadki klatek animacji i błędy techniczne
  • brak kinowej wersji językowej na Xbox to spora wtopa

Nasza ocena gry Indiana Jones i Wielki Krąg (Xbox Series X): 8/10

Komenatarze

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Komentarze są dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników.
Logowanie lub darmowa rejestracja.

Zobacz też…

Popularne