Rise of the Ronin – brzydkie to, ale za to jakie grywalne – recenzja

Rise of the Ronin recenzja gry

Rise of the Ronin miało być kolejną petardą PlayStation 5. Gra o samurajach, z otwartym światem, rozbudowanym systemem walki, mocno zainspirowana historycznymi wydarzeniami – wszystko to razem z daleka pachniało hitem. I to na tyle dużym, że Sony zapewniło sobie tutaj całkowitą ekskluzywność. Czy słusznie? O tym w naszej recenzji Rise of the Ronin.

Ghost of Tsushima – to była gra. Nie wiem, czy pamiętacie, ale tym tytułem Sony w pięknym stylu pożegnało odchodzącą powoli poprzednią generację przygotowując się do premiery PlayStation 5. I choć później tę fenomenalnie wyglądającą, samurajską opowieść otrzymaliśmy także w wydaniu next-genowym (a za chwilę trafi ona również na pecety) to jednak „oryginalne” przygody Jina Sakaia, walczącego z mongolskim najeźdźcą, chyba już na zawsze pozostaną w naszej pamięci jako przykład graficznego majstersztyku na, bądź co bądź, leciwej już konsoli.

Rise of the Ronin recenzja

A czemu w ogóle o tym wspominam? Bo Rise of the Ronin miało chrapkę przejąć od Ghost of Tsushima pałeczkę najlepszej gry samurajskiej w historii. Czy przejęło? No cóż, z pewnością nie w grafice, bo ta momentami potrafi wyglądać tak, że zaczynamy się zastanawiać czy aby nie cofnęliśmy się do czasów Assassin’s Creed IV: Black Flag (choć i to porównanie może być krzywdzące dla pirackiego Assassyna). Na szczęście Rise of the Ronin nadrabia całą resztą oferując zaskakująco dużo zawartości i taką ilość miodu podczas starć z przeciwnikami, że wystarczyłoby na posłodzenie nie jednej, a dziesięciu beczek dobrej herbaty. Obawiam się jednak, że wielu graczy od tej gry się odbije. Dlaczego? Bo wejście, a później wciągnięcie się w ten świat wymaga z początku sporej cierpliwości i trochę samozaparcia.

Rise of the Ronin recenzja gry

Rise of the Ronin – co to za gra?

Gra Rise of the Ronin

Na początek wyjaśnijmy sobie jedno – Rise of the Ronin to nie kolejne Ghost of Tsushima. Te gry łączą w zasadzie tylko trzy rzeczy – samuraje, japońskie klimaty i otwarty świat. Nowa gra studia Team Ninja, czyli twórców pamiętnej serii NiOh i niedawnego hitu Wo Long: Fallen Dynasty, to bowiem rasowe RPG akcji, w stylu Elden Ringa, choć oczywiście mocno złagodzone. Jeśli zatem baliście się, że będzie to kolejny arcytrudny Soulslike, w którym starcia potrafią doprowadzić do nerwicy, to mam dobrą wiadomość – włosów z głowy rwać tu nie będziecie, bo i poziom ewentualnej frustracji zależy w zasadzie od jednego kliknięcia. Rise of the Ronin daje nam bowiem wybór aż trzech poziomów trudności, przy czym już ten uchodzący za normalny, może dać Wam się we znaki podczas sporej ilości walk z różnymi przeciwnikami. Czujcie się więc ostrzeżeni.

Rise of the Ronin co to

Poza tym jednak mamy tu typowe dla fabularnych gier akcji mięsko – od nieźle skrojonej fabuły rozgrywającej się w burzliwych dla Japonii czasach końca szogunatu i ery samurajów, poprzez rozbudowany system rozwoju naszego bohatera i masę najróżniejszych misji, aż po różne dodatkowe aktywności w otwartym świecie gry. Ba, są nawet specjalne misje współpracy, które można rozgrywać albo z poznanymi podczas przygody towarzyszami, sterowanymi przez konsolę albo innymi graczami, w trybie czteroosobowej kooperacji.

Rise of the Ronin ekwipunek

Rise of the Ronin – ile trwa przejście gry?

Najszybszym graczom ukończenie fabuły Rise of the Ronin zajmie około 20-25 godzin. Jeśli zaś chcielibyście wszystko w tej grze wymaksować szukając ukrytych skarbów, zadań pobocznych i dodatkowych wyzwań to przejście gry zajmie około 80 godzin.

Rise of the Ronin czas gry

Warto też wziąć poprawkę na wybrany poziom trudności, bo mimo odczuwalnego progresu naszego bohatera w trakcie rozgrywki, starcia z przeciwnikami, szczególnie tymi groźniejszymi, potrafią stanowić spore wyzwanie. Dla największych zaś wymiataczy, którym wciąż będzie mało i którzy chcieliby ponownie skrzyżować miecze z niektórymi przeciwnikami czy zmienić przebieg fabuły poznając inne jej rozgałęzienia przygotowano nawet specjalny tryb „świadectwa duszy”, który pozwala przejrzeć ukończone wydarzenia fabularne, ponownie podejść do misji i napisać całą historię na nowo.

Rise of the Ronin ile czasu przejście

Fabuła Rise of the Ronin – czyli kto, z kim i gdzie?

Fabuła Rise of the Ronin

Opowiadana w Rise of the Ronin historia zaczyna się dość sztampowo – oto dwójka sierot przygarnięta przez klan Ukrytych Ostrzy, razem wyszkolona jako Bliźnięta Miecza, wyrusza na swoje pierwsze zadanie, które polegać ma na zgładzeniu Matthew Perry’ego – komodora Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, który przybył do Japonii na czele floty czarnych okrętów. Ma to zapobiec podpisaniu traktatu między oboma krajami, który tak naprawdę stanowiłby kres ery samurajów i otwarcie się Japonii na świat.

Rise of the Ronin fabuła gry

Oczywiście, jak to zwykle w takich sytuacjach bywa nic nie idzie tu zgodnie z planem i koniec końców zostajemy postawieni przed pierwszą ważna decyzję – kogo z naszej dwójki Bliźniąt Miecza ocalić, a kogo poświęcić. Co ciekawe jednak, szybko okazuje się, że „nasza druga połówka” jednak przeżyła całe starcie i nie wiedzieć czemu służy teraz Amerykanom. Jaki więc może być nasz główny cel w Rise of the Ronin? Oczywiście odnaleźć „zagubioną” towarzyszkę (bądź towarzysza, w zależności od tego kogo wybraliśmy sobie za bohatera). I jak łatwo się domyślić nie jest to wcale takie proste, bo raz, że drążąc temat wchodzimy z butami w sam środek potężnej intrygi i walki pomiędzy zwolennikami, a przeciwnikami szogunatu, a dwa – że wiele zależy tu od nas samych i podjętych przez nas decyzji. Fabuła Rise of the Ronin nie jest bowiem liniowa, a w opowieści sporo jest rozgałęzień, które potrafią mieć widoczny wpływ na jej przebieg.

Rise of the Ronin podejmowanie decyzji

Aby uzmysłowić Wam jak dużą mamy tu swobodę lawirowania pomiędzy frakcjami, podam tylko jeden przykład z początku gry (nie chce nikomu psuć zabawy sypiąc spoilerami). Oto mamy wykraść pewien dokument i obie strony chcą, żebyśmy to właśnie im go oddali. Do tej chwili żadna z nich nie wie, że podjęliśmy się zadania dla ich obu (albo i nie, bo i taką opcję też tu mamy), ale jeśli faktycznie oddamy list jednemu stronnictwu, to drugie z pewnością, prędzej czy później nam to wytknie, czasem zarzucając nawet zdradę.

Dialogi Rise of the Ronin

Do tego niezwykle istotnym elementem Rise of the Ronin jest budowanie więzi z napotykanymi postaciami. Od nich zależeć mogą nie tylko pozyskiwane przez nas umiejętności czy dodatkowe przedmioty przydające się w walce, ale także i sam przebieg niektórych wydarzeń. Zresztą cała gra przypomina tu trochę układ naczyń połączonych, z zazębiającymi się mechanikami, z których najważniejsza jest oczywiście walka.

Budowanie więzi Rise of the Ronin

Walka w Rise of the Ronin krwawą bitką stoi…

Trzeba przyznać, że stworzony tu system walki potrafi z początku onieśmielić. Nie dość bowiem, że mamy tu multum różnej broni i każdą walczy się inaczej, to jeszcze dorzucono do tego mocno różniące się od siebie style, które dodatkowo w czasie gry rozwijamy. Co więcej, style i bronie można, a nawet trzeba zmieniać podczas starcia, bo ich efektywność zależy od oręża, którym posługuje się nasz przeciwnik.

Walka Rise of the Ronin

Myślicie, że to wszystko? A gdzie tam. Starcia z samurajami, bandytami, żołnierzami i innymi zbirami potrafią tu obfitować w szybkie i mocarne ataki. Aby się przed nimi bronić możemy stosować standardowe uniki czy bloki, ale najlepszym sposobem na przejście do kontrataku jest odbijanie i neutralizowanie ataków tzw. kontrbłyskiem. Włącza to u wrogów panikę (tak, taki parametr też tu jest) co pozwala nam na zmniejszenie ich Ki (kolejny parametr), a to doprowadzi do ich zachwiania dając nam sposobność na wyprowadzenie masakrycznych i bardzo krwawych uderzeń, które niejednokrotnie, przy słabszych przeciwnikach kończą się finezyjną dekapitacją, z fruwającymi w powietrzu głowami, bądź też fontanną krwi powstałą po przecięciu wroga od obojczyka aż po pępek. Że co? Że brzmi to bardzo drastycznie? I dobrze, bo takie właśnie są starcia w Rise of the Ronin.

Rozwój postaci Rise of the Ronin

Mechaniki gry w Rise of the Ronin

Koty Rise of the Ronin

Rise of the Ronin, czyli Assassin’s Creed wita się z Elden Ring, Tenchu i Wiedźmina 3 Możecie się śmiać, ale właśnie tak najlepiej podsumować oferowany nam tutaj otwarty świat. Sporo w nim bowiem naleciałości z innych gier. Mamy tu więc 3 duże miasta z przyległościami, ze sporą ilością różnych, poukrywanych w nich aktywności, które, by je odblokować wymagają zacieśnienia więzi z danym obszarem. Jak to zrobić? Ano poprzez zaprowadzanie porządku, które przypomina trochę oczyszczanie miejscówek w Wiedźminie 3 – pokonujemy szwędających się tam zbirów i chwilę później widzimy jak do wioski wraca życie.

Przytulanie psa Rise of the Ronin

Mamy tu też oczywiście kapliczki, w których pomodlenie się daje nam różne punkty umiejętności. Mamy zbiegów, czyli bardziej potężnych przeciwników, którzy prócz lepszego łupu i późniejszego dostępu do specjalnego asortymentu poszukujących ich przedstawicieli władz, mogą „zostawić” nam w prezencie nowy, nieznany dotąd styl walki. Mamy wreszcie przypadkowe wydarzenia w świecie gry, opcję robienia zdjęć, szukania całej masy kotów pewnej gejszy i sprzedawania przytulasków psom-pielgrzymom innych graczy bądź też wysyłania własnych, by pozyskać ciekawy sprzęt. I tego wszystkiego jest tu naprawdę dużo. Może nawet dużo za dużo, bo już w samym łupach idzie się tu szybko pogubić.

Rise of the Ronin recenzja

Pewnie zastanawiacie się skąd to porównanie do Elden Ring, skoro pisałem wcześniej, że Rise of the Ronin nie jest kolejnym Soulslike’iem. No, to prawda – nie jest. Nie oznacza to jednak, że znani z tego typu gier twórcy zrezygnowali z występujących w tym gatunku mechanik. Powracają więc ogniska – tu flagi klanu Ukrytych Ostrzy, które odnawiają nam zdrowie i przenoszą zdobyte doświadczenie jednocześnie „restartując” przeciwników. Tego ostatniego aż tak mocno może nie widać, bo wrogowie przypisani są do określonych miejscówek, ale warto wiedzieć, że coś takiego tutaj jest.

Mapa Rise of the Ronin

Co do Tenchu zaś – część z Was może tej serii w ogóle nie znać. Jakby nie patrzeć od ostatniej jej odsłony minęło, bagatela, 15 lat. Musicie jednak wiedzieć, że przez wielu, cykl ten uznawany jest za najlepsze gry o przygodach wojowników ninja. Wiecie, takie gdzie celem jest cicha i niezauważona eksterminacja przeciwników. I właśnie ducha tamtych produkcji czuć też w Rise of the Ronin. Twórcy co prawda aż tak mocno nie skupiają się na tym aspekcie, ale eksplorując otwarty świat i walcząc z bandytami, żołnierzami czy wojownikami ninja mamy pełną dowolność tego jak podejdziemy do kolejnych starć. Dzięki lince z hakiem, skradaniu się i wykorzystaniu specjalnego urządzenia nasłuchowego możemy niemal niezauważenie skasować każdych zbirów.

Technologie Rise of the Ronin

Grafika w Rise of the Ronin

Rise of the Ronin grafika

…tylko dlaczego wszystko jest tu takie brzydkie? No i właśnie – oto pięta achillesowa Rise of the Ronin. Oprawa graficzna tej produkcji momentami naprawdę potrafi sprawić, że przecieramy oczy ze zdumienia zastanawiając się czy to faktycznie nextgenowy tytuł. Jeszcze modele postaci, przynajmniej tych głównych wyglądają jako tako, ale jeśli nieco bardziej oddacie się eksploracji świata to z pewności napotkacie osobników, którzy równie dobrze mogliby pochodzić z jakiejś gry z PlayStation 3. Co więcej, w samych miastach lepiej się nie zatrzymywać by kontemplować architekturę, bo wówczas szybko dotrze do nas, że takie tekstury widziała poprzednia generacja, a nie PlayStation 5.

oprawa graficzna gry Rise of the Ronin

A wiecie co w tym wszystkim jest najśmieszniejsze? Że Rise of the Ronin oferuje aż 3 ustawienia graficzne – wydajność, – z 60 klatkami na sekundę, jakość – z lepszą grafiką i „śledzenie promieni” – włącza się jeszcze Ray-Tracing. Czy ten ostatni efekt w ogóle gdzieś widać? No, z tym bywa różnie. W każdym jednak przypadku, ta gra potrafi wyglądać szpetnie, choć klimatu niektórym miejscówkom z pewnością odmówić nie sposób.

Kreator postaci Rise of the Ronin

Czy warto zagrać w Rise of the Ronin?

Rise of the Ronin, czyli to w końcu co – hit czy kit? No hit, hit, choć chyba nie tak duży jak chciałoby Sony. Magazyn Famitsu, jeden z najstarszych i najbardziej prestiżowych japońskich czasopism o grach wideo, jako pierwsze oceniło ten tytuł dając mu niemal ocenę doskonałą. I choć faktycznie jest to dobra gra, to jednak chyba nie powinniśmy popadać w aż tak przesadne zachwyty. Dla japońskiego odbiorcy Rise of the Ronin będzie tym czym dla nas jest Wiedźmin 3 albo dobrze zrobiona gra o Krzyżakach (choć takowa jeszcze nie powstała). Odwołanie do historii i kultury, którą się zna po prostu robi tu robotę.

Rise of the Ronin czy warto zagrać

Dla nas, europejskich graczy to raczej czysta egzotyka więc i ocena będzie dużo bardziej surowa. Nie sposób nie docenić tu jednak ogromu pracy włożonego w misternie zbudowany system walki i niesamowitą widowiskowość starć, nawet jeśli z początku jesteśmy tym wszystkim mocno przytłoczeni. Szkoda, że Rise of the Ronin nie wyszedł wcześniej, wówczas nie kręciłbym aż tak bardzo nosem. No bo skoro widziałem już na PS5 takie graficzne perełki jak Horizon Forbidden West, Marvel’s Spider-Man 2 czy Avatar: Frontiers of Pandora, to momentami żal patrzeć na tak biednych samurajów. Jeśli jednak dacie radę przymknąć na to oko, to Rise of the Ronin powinien dostarczyć Wam masę emocji.

Zalety gry Rise of the Ronin

  • ciekawe tło historyczne
  • nieliniowa fabuła skrywająca sporo rozgałęzień fabularnych
  • bardzo rozbudowany system tworzenia swojej własnej wersji bohaterów
  • dość skomplikowany system walki, z mocno różniącym się orężem, atakami specjalnymi i różnymi stylami
  • mocno brutalne, krwawe, ale przede wszystkim szalenie satysfakcjonujące starcia
  • otwarty świat zapewniający sporo różnych rozrywek (ale przede wszystkim walki)
  • trzy poziomy trudności – dla każdego coś miłego
  • sporo różnych, powiązanych ze sobą mechanik, które wpływają na umiejętności naszego bohatera
  • całkiem niezły klimat, o ile tylko damy się mu porwać
  • możliwość cofnięcia się do już ukończonych etapów gry i spróbowania innego podejścia, postawienia na inne decyzje i napisania całej historii na nowo

Wady gry Rise of the Ronin

  • oprawa graficzna momentami przypominająca poprzednie generacje PlayStation
  • dość wysoki próg wejścia, który może niektórych odrzucić
  • sporo najróżniejszych zapychaczy w otwartym świecie i dość powtarzalna rozgrywka
  • w przekombinowanym systemie walki nie jest tak łatwo się odnaleźć
  • menu statystyk, czyli umiejętności naszego bohatera trochę zbyt przekombinowane
  • ilość znajdywanych łupów jak tak duża, że po jakimś czasie przestaje nam zależeć na ich dokładnym studiowaniu
  • tryb współpracy ograniczony wyłącznie do ściśle określonych misji

Nasza ocena gry Rise of the Ronin: 7/10

Komenatarze

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Komentarze są dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników.
Logowanie lub darmowa rejestracja.

Zobacz też…

Popularne